- Czego? - mimo sprzecznych emocji w środku, odezwała się chłodno.
Nastała kilkusekundowa cisza, zupełnie jakby chłopak wzbierał w sobie odwagę.
- Ja... Ja przepraszam Cię, Kate... - wyjąkał speszony.
Po jej plecach przebiegł dreszcz emocji spowodowany wyznaniem chłopaka. Powoli odwróciła się, spoglądając brunetowi odważnie w jego szare tęczówki.
- To i tak nie ma znaczenia, Krystianie. - odpowiedziała bez emocji. Z jego spojrzenia wyczytała zdumienie, którego nie mógł zamaskować. Zdziwił się taka odpowiedzią a nie inną. Zapewne oczekiwał widoku Kate rzucającej mu się w ramiona i wybaczającej wszystkie winy.
- Jak to? - zmarszczył czoło.
- Wyjeżdżam na drugi koniec kraju. Przeprowadzam się z rodzicami. - odparła, zagryzając wargi i spuszczając wzrok. Nieco zabrudzone czerwone trampki zaczęły przeżywać swoje pięć minut sławy.
Usłyszała chrząknięcie a zaraz po nim brunet odezwał się głosem pełnym wyrzutu:
- A mogę wiedzieć czemu nie powiadomiłaś mnie łaskawie o tym fakcie?
Poczuła gotującą się w niej złość. Z furią w oczach uniosła głowę i spojrzała na chłopaka z chęcią mordu, nie zważając na przechodniów, którzy bezczelnie ją potrącali.
- Ciekawe kiedy? Mozę wtedy gdy zdradziłeś mnie z Samantą? Albo po randce z Sophie? - krzyknęła gwałtownie, a bolesne wspomnienia powróciły tak nagle, smagając ją po twarzy. W jednej chwili przypomniała sobie wszystkie upokorzenia jakie zaznała będąc w związku z brunetem. Łzy zaczęły płynąć jej po twarzy.
Brunet zszokowany taką reakcją swojej byłej dziewczyny stał w milczeniu patrząc na drobną postać którą wstrząsały ataki płaczu.
- Nienawidzę Cię... - rzekła cicho.
Czuła wściekłość, że tak o, pokazuje swoje negatywne uczucia. Jeszcze przed Krystianem, przez którego je doznała. Nienawidziła pokazywać tego, że tak naprawdę jest rozbita i nie może dojść do siebie. Ale z drugiej strony nie miała już siły dusić tego w sobie. Potrzebowała w końcu się wypłakać. Szkoda tylko, że musiało to nastąpić w obecności bruneta...
- Dupek... Skończony dupek. Idiota... Dupek.- zrobiła parę kroków do przodu i uniosła rękę. Krystian syknął z bólu a na jego policzku pozostał czerwony ślad po długich palcach Kate.
- Zwariowałaś wariatko? - zawarczał.
Odpowiedział mu śmiech. Drwiący śmiech.
- Nie. Przeciwnie, czuję się świetnie. Nareszcie zrobiłam coś co miałam zrobić już dawno temu. - odparła z szerokim uśmiechem na twarzy i odrzuciła dumnie rude włosy do tyłu i odwróciła się na pięcie.
Czuła się zwyciężczynią. Po raz pierwszy od dawna zrobiła coś by uwolnić się od uczucia do bruneta. Wystarczyło jeszcze włożyć do uszów słuchawki i idąc w rytm muzyki, poczuła się szczęśliwą wariatką.
***
- No to rodzinko, rozpoczynamy przygodę naszego życia. - wąsaty ojciec Kate rozsiadł się wygodniej w fotelu kierowcy i mrugnął porozumiewawczo do córki, na co odpowiedziała mu lekkim śladem uśmiechu.
- Tato, to tylko przeprowadzka... - mruknęła rozbawiona dziewczyna przeglądając skrzynkę sms-ów.
- Oh, zwykła przeprowadzka. Nie masz pojęcia o czym mówisz dziecko drogie. - obruszył się mężczyzna, posyłając dziewczynie zdegustowane spojrzenie. Pokręcił z dezaprobatą głową i kontynuował swój wykład. - To nie tylko przeprowadzka. - zaczął poważnym tonem. - To także zdobywanie nowych terenów, nowych wrogów, nowych sojuszników. Bo bez sojuszy w dużym mieście to jest źle.
- Nie za dużo filmów przygodowych naoglądałeś się przypadkiem tato? A może wreszcie ruszysz, zamiast sterczeć tu od dziesięciu minut? - westchnęła ze zniecierpliwieniem Ruda, odkładając na bok telefon.
- No nóż w serce po prostu. - burknął ojciec Kate, lecz posłusznie przekręcił kluczyk w stacyjce. Powoli wyjechali z żwirowanego podjazdu na pustą ulicę.
- To miło ze strony Sophie, że pomogła nam kupić całkiem dobre mieszkanko w centrum miasta. - rzekła matka Kate, odrywając się na moment od robótki ręcznej i spoglądnęła gdzieś za szybę.
- Tak. Fajnie, że będziemy mieszkać niedaleko Sophie. - odezwała się Ruda wzdychając. - Szkoda tylko, że będzie kawałek do Dalii... - mruknęła, przypominając sobie o swojej osiemnastoletniej kuzynce, która była dla niej jak przyjaciółka.
- Kate! Jak ty się wyrażasz o swoich kolegach? - krzyknęła zbulwersowana brunetka, odkładając robótkę na kolana i odwracając się do córki z naganą w oczach.
- Oj no normalnie. - wzruszyła ramionami.
- Każdy ma swoje zdanie. - z odsieczą Kate ruszył jej ojciec, uśmiechając się pod nosem.
- Ale nie można tak mówić o innych.
- Przepraszam mamo.- wywróciła oczami i ze znudzeniem przeprosiła.
Kobieta jeszcze przez chwilę się dąsała, lecz po chwili zapomniała o całym świecie, poświęcając się całym sercem tworzeniu długaśnego szalika, którego z kolei nikt nie nosił.
Dziewczyna rozwaliła się wygodniej na siedzeniu i podpięła do telefonu słuchawki. Przezornie przed wyjazdem naładowała komórkę i teraz mogła się cieszyć ośmioma godzinami w towarzystwie muzyki James'a Arthur'a, One Republic i innych wokalistów. Przymknęła powieki, słysząc pierwsze takty muzyki "New Tattoo". Zasnęła z niewyspania i zmęczenia, po paru piosenkach artysty z Middlesbrough.
- Oh, zwykła przeprowadzka. Nie masz pojęcia o czym mówisz dziecko drogie. - obruszył się mężczyzna, posyłając dziewczynie zdegustowane spojrzenie. Pokręcił z dezaprobatą głową i kontynuował swój wykład. - To nie tylko przeprowadzka. - zaczął poważnym tonem. - To także zdobywanie nowych terenów, nowych wrogów, nowych sojuszników. Bo bez sojuszy w dużym mieście to jest źle.
- Nie za dużo filmów przygodowych naoglądałeś się przypadkiem tato? A może wreszcie ruszysz, zamiast sterczeć tu od dziesięciu minut? - westchnęła ze zniecierpliwieniem Ruda, odkładając na bok telefon.
- No nóż w serce po prostu. - burknął ojciec Kate, lecz posłusznie przekręcił kluczyk w stacyjce. Powoli wyjechali z żwirowanego podjazdu na pustą ulicę.
- To miło ze strony Sophie, że pomogła nam kupić całkiem dobre mieszkanko w centrum miasta. - rzekła matka Kate, odrywając się na moment od robótki ręcznej i spoglądnęła gdzieś za szybę.
- Tak. Fajnie, że będziemy mieszkać niedaleko Sophie. - odezwała się Ruda wzdychając. - Szkoda tylko, że będzie kawałek do Dalii... - mruknęła, przypominając sobie o swojej osiemnastoletniej kuzynce, która była dla niej jak przyjaciółka.
- A no szkoda, szkoda. - odezwał się mężczyzna, powoli zwalniając, widząc zmieniające się światła.
- Mam nadzieję, że w nowej szkole nie będzie takich idiotów jak tutaj. - westchnęła Ruda.- Kate! Jak ty się wyrażasz o swoich kolegach? - krzyknęła zbulwersowana brunetka, odkładając robótkę na kolana i odwracając się do córki z naganą w oczach.
- Oj no normalnie. - wzruszyła ramionami.
- Każdy ma swoje zdanie. - z odsieczą Kate ruszył jej ojciec, uśmiechając się pod nosem.
- Ale nie można tak mówić o innych.
- Przepraszam mamo.- wywróciła oczami i ze znudzeniem przeprosiła.
Kobieta jeszcze przez chwilę się dąsała, lecz po chwili zapomniała o całym świecie, poświęcając się całym sercem tworzeniu długaśnego szalika, którego z kolei nikt nie nosił.
Dziewczyna rozwaliła się wygodniej na siedzeniu i podpięła do telefonu słuchawki. Przezornie przed wyjazdem naładowała komórkę i teraz mogła się cieszyć ośmioma godzinami w towarzystwie muzyki James'a Arthur'a, One Republic i innych wokalistów. Przymknęła powieki, słysząc pierwsze takty muzyki "New Tattoo". Zasnęła z niewyspania i zmęczenia, po paru piosenkach artysty z Middlesbrough.
***
Okay, przepraszam ,że takie krótkie, lecz obiecałam sobie, że dziś wieczorem wstawię pierwszy rozdział, a nie wiem czy będę mogła wtedy wejść i dokończyć go i opublikować. Mam nadzieję, że spodobał się wam rozdział (:
Następny rozdział gdzieś w połowie tygodnia.
OMG jadę jutro do Warszawy spotkać James'a Arthur'a ! Jestem taka szczęśliwa... nie do opisania xd
Pozdrawiam Mag <3
PS. Mam nadzieję, że na tego bloga zawitali jacyś czytelnicy z poprzednich blogów ^ ^